Wakacje
Zrobiłam sobie wakacje. Od Nowej Huty
i od bloga. Z rozleniwienia, które mnie ogarnęło nie mogę się
otrząsnąć do tej pory. Pewnie dlatego, że cała Huta mu się
poddała. Łącznie z ekipą, która miała postawić mi przed
blokiem wspomnianą już altankę śmietnikową. Muszę ekipę
pochwalić, bo udalo im się tego dokonać jedynie z dwutygodniowym
opóźnieniem. Sama nie wiem, jak oni to zrobili, bo ilekroć
ciekawsko wyglądałam przez okno, zamiast budować biesiadowali.
Ochoczo i głośno. Niby na chwilę jeden z drugim na cegłach
przycupnęli i już tak zostało. Raz próbowałam ich ominąć, a to
z wielkim wypakowanym zabawkami do piasku i zakupami wózku, niełatwe
i jeden do drugiego zagaił:”Jeszcze sobie Wojtusiu ognisko tu
rozpal”. Padła także „kurwa”, tylko nie pamiętam, czy przed
Wojtusiem, czy po ognisku. Nie rozpalił. Na Wojtusia iskiereczka nie
zamrugała i kiełbasę pożarł na surowo. Altanka stoi i pyszni się
wśród wybujałej zieleni.
„Ale dużo liści” stwierdził syn
gapiąc się przez okno po powrocie znad morza. Liście już były,
ale rzeczywiście, jakby ich więcej. Wszystko żyje rośnie,
zielenieje. Ostrzeżenie dla alergików: kwitną trawy, lipy,
pokrzywa. Drżyjcie alergicy. Pokrzywy wyrastają spomiędzy starych
płyt chodnikowych i pylą. Nocą zasadzone przez sąsiadkę malwy
obżerają ślimaki bez muszli, nic nie robiąc sobie z faktu h, że
wyglądają, jak pełzające ekstrementy. Łabędzie zamieszkujące
Małpi Gaj na Zalewie Nowohuckim nic nie robią sobie z zakazu karmienia
ptactwa wodnego i czekają na rozmoczony w wodzie chleb wrzucany im
przez pólnagie, umorusane w piasku dzieciaki. Ich rodzice,
dziadkowie, psy, nic nie robią sobie natomiast z zakazu kąpieli i
chlapią się beztrosko kawałek dalej. Opalone golasy w każdym
wieku pokrywają niemal każdy kawałek trawy.
Wracam, mijając
połyskujący w palącym, mimo późnej pory, słońcu czołg przed
Muzeum Czynu Zbrojnego. Starszy Pan siedzący na ławeczce obok
wypatruje kogoś do zagadania. „Piękne dziewczyny!” wykrzykuje
radośnie na widok mnie i mojej Aśki w wózeczku. Nikt nie potrafi
prawić takich komplementów, jak staruszkowie. Uśmiecham się do
niego rozbawiona, na co z rozmachem wskazuje mi na idące nieopodal
nastolatki zapewne wracające z całodniowego opalania: „No nie
pięknie stworzone?!”. No pięknie. Jak te łabedzie, golasy,
chaszcze, malwy. Nawet ślimaki, których pełzanie podkreśla
jeszcze bardziej panujące tu cudowne wakacyjne rozleniwienie.
Zaiste piękne! :D a tych ślimaków-odchodków też nie znoszę. fuuu.
OdpowiedzUsuń