Nowa Huta jest tutaj

Nowa Huta jest tutaj

wtorek, 21 maja 2013

Nowa Huta zaprasza

Mieszkam tu od niedawna i wciąż świeże są dla mnie wspomnienia zamieszania towarzyszącego przeprowadzce. Niekończące się tury w tę i we w tę po jeszcze kilka kartonów. Albo zabraknie farby lub taśmy malarskiej i trzeba po nie jechać, bo robota nie może się posuwać dalej w zaplanowanym tempie. Ilekroć jechaliśmy tu samochodem, mijaliśmy budynek, na którym ktoś nabazgrał: „Zapraszamy na wpierdol”.

Ta parodia gościnności, z którą stykałam się w momencie, w którym oczekiwałam raczej ciepłego przyjęcia w nowym miejscu, wprawiała mnie, przyznaję, w konsternację. Gdzieś tam w pamięci miałam jeszcze, nie do końca sprawiedliwą, ale krążącą opinię o Nowej Hucie, jako miejscu niebezpiecznym. Od tego czasu musiałam ją zrewidować. Zakapturzeni panowie sprzed bloku są zawsze pierwsi w kolejce, żeby pomóc mi z wózkiem. Wiele mówiący jest napis, na koszulce, którą od czasu do czasu nosi jeden z nich:”Honor Szacunek Elegancja Styl”. Dwóch ostatnich wymienionych na niej elementów, wbrew pozorom, też chłopakom nie brakuje. Nie doświadczyłam tu żadnej agresji, jak już to raczej prostodusznej wulgarności.

Napisy na murach śledzę z niesłabnącym zainteresowaniem. Przeważają wulgarne i bezsensowne gryzmoły, ale, ale, są też perełki, jak na przykład: „Miej to na uwadze, Hutnik trzyma tu władzę” - zgrabny rym z osiedla Na Skarpie, czy też, mimo wszystko, ciekawa koncepcja, żeby z owego „Hutnika” zrobić „Chodnik”. Aż się prosi o bardziej wulgarną przeróbkę, ale może nie jest to wróg traktowany tak poważnie jak Wisła/Cracovia (niepotrzebne skreślić).

Niektóre napisy zdają się mówić coś o ich autorach. „Choćcie do nas kobiety mamy dla was maczety” to, moim zdaniem, nie tylko wynik kłopotów z ortografią, ale także zacierającej się granicy pomiędzy agresją, a miłością.

Mój faworyt to głęboki, filozoficzny tekst, który wgniótłby mnie w fotel, gdybym owy mebel miała pod ręką (a raczej pupą). „Jesteście w błędzie, was tu nigdy nie będzie”. Wystarczy wyciągnąć wnioski metafizyczne. Efekt murowany. Chcecie więcej? W imieniu swoim i autorów powyższych tekstów, zapraszam...

1 komentarz:

  1. uwielbiam zbierać perełki z murów :D one dają mi nieraz do myślenia. można rzec - inspirują!

    OdpowiedzUsuń