„Za
chwilę zaczną się schodzić na śniadanie” - oświadczyła
sprzedawczyni jednego z nich mojemu znajomemu. Była 5 nad ranem.
Trzeba jej oddać, że okazała się człowiekiem, kiedy pozwoliła
mu podładować komórkę i poczekać, aż uda mu się dodzwonić do
żony, która otworzy mu domofon. Klucza zapomniał. Komórka się
wyładowała. Bywa. Śniadaniem okazały się być, nie co innego,
ale butelki alkoholu, kupowane przez wielu, jak na tak wczesną porę,
klientów.
Czego
by nie powiedzieć o samych sklepikach, pracujące tam osoby
podtrzymują powszechne w Nowej Hucie, dobre tradycje handlowe. Na
przekór panującym tendencjom, że małe znaczy kiepskie, bo klienci
i tak będą zmuszeni od czasu do czasu coś kupić, żeby uniknąć
wyprawy do dalej położonego supermarketu, tutaj małe sklepy mają
się dobrze. Najwyraźniej widać to na przykładzie mojego
ulubionego z nich. Os. Teatralne od strony ulicy Kocmyrzowskiej.
Niech Was nie zmyli kiczowate graffiti wymazane przed wejściem. To
nie jest kiepski sklep. Jest wszystko. Jest soczewica, pomidorki
pelati, feta i czarne oliwki do mojej ulubionej, greckiej zupy fakes.
Pani sama piecze na margarynie z Murzynkiem. Próbowała też śledzi
z żurawiną. A przede wszystkim są piwa.
Ze
średnich i małych browarów. IPA z amerykańskimi, aromatycznymi
chmielami, najlepsze polskie portery bałtyckie, dziwaczny, słodzony
laktozą, milk stout, pszeniczne witbiery. To nie są te
pseudowyszukane piwa, szeroko teraz reklamowane i powszechnie obecne.
Tutaj są te najlepsze. Dla piwnych koneserów. Oraz dla ich żon:).
Sprzedawcy wiedzą wszystko o swoim asortymencie. Doradzają,
zdradzając się jednocześnie ze swoimi preferencjami. Nawet pani,
która jak sama deklaruje, za piwem nie przepada, zachwala to z
nalewaka: „pyszne, proszę dotknąć” i podaje właśnie
napełnioną zimnymi Dwoma Smokami plastikową butelkę. Kaucja 1 zł.
Ale następnym razem proszę przyjść z tą samą. Wróci Pani po
nie, jestem pewna – przekonuje. Potwierdzam, w smaku też
pyszne. Po tym piwie nawet odbija się kwiatami zachwala jeden
z klientów w kolejce. Nie bez powodu, gdy na pewnym blogu piwnym
urządzono konkurs na najlepszy sklep z piwem, to pomimo że ten, o
którym piszę, nie znajdował się na proponowanej liście, ku
zdumieniu autora, dostał kilkadziesiąt głosów.
Nie
będę udawać, że jest inaczej. Polecam się tam udać i zakupić
zachwalany trunek. Choćby w klapkach, dopóki nie spadł śnieg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz