Nowa Huta jest tutaj

Nowa Huta jest tutaj

środa, 15 stycznia 2014


To nie jest wpis antyalkoholowy




Śnieg nie spadł, stąd sezon na panów w klapkach wędrujących beztrosko po piwo, trwa. Mam wrażenie, że nie odczuwają tego, jako przekroczenie granicy swojego terytorium. Są u siebie. Gdyby piwo było w lodówce, również nie ubieraliby butów, żeby po nie pójść. Owo terytorium rozciąga się znacznie poza klatkę schodową, która ostatnimy czasy jest standardowym miejscem towarzyskich spotkań, w czym z powodzeniem zastępuje ławkę sprzed bloku. Chłopaki z sąsiedztwa zamówili sobie tam nawet pizzę. No coż, zgłodnieli. Los panów w klapkach stał się od niedawna trudniejszy do zniesienia, skoro mieszczące się w budynku dawnego kina Świt Tesco przestało być otwarte 24 godziny na dobę. „Sorry Boys” głosił, niby to reklamujący występ zespołu o takiej nazwie, plakat. Wszyscy wiedzieli jednak, do kogo tak naprawdę adresowany był ów napis. Na szczęście pozostały jeszcze usiane gęsto, małe sklepiki z droższym, za to dostępnym 24 h na dobę alkoholem


„Za chwilę zaczną się schodzić na śniadanie” - oświadczyła sprzedawczyni jednego z nich mojemu znajomemu. Była 5 nad ranem. Trzeba jej oddać, że okazała się człowiekiem, kiedy pozwoliła mu podładować komórkę i poczekać, aż uda mu się dodzwonić do żony, która otworzy mu domofon. Klucza zapomniał. Komórka się wyładowała. Bywa. Śniadaniem okazały się być, nie co innego, ale butelki alkoholu, kupowane przez wielu, jak na tak wczesną porę, klientów.


Czego by nie powiedzieć o samych sklepikach, pracujące tam osoby podtrzymują powszechne w Nowej Hucie, dobre tradycje handlowe. Na przekór panującym tendencjom, że małe znaczy kiepskie, bo klienci i tak będą zmuszeni od czasu do czasu coś kupić, żeby uniknąć wyprawy do dalej położonego supermarketu, tutaj małe sklepy mają się dobrze. Najwyraźniej widać to na przykładzie mojego ulubionego z nich. Os. Teatralne od strony ulicy Kocmyrzowskiej. Niech Was nie zmyli kiczowate graffiti wymazane przed wejściem. To nie jest kiepski sklep. Jest wszystko. Jest soczewica, pomidorki pelati, feta i czarne oliwki do mojej ulubionej, greckiej zupy fakes. Pani sama piecze na margarynie z Murzynkiem. Próbowała też śledzi z żurawiną. A przede wszystkim są piwa.


Ze średnich i małych browarów. IPA z amerykańskimi, aromatycznymi chmielami, najlepsze polskie portery bałtyckie, dziwaczny, słodzony laktozą, milk stout, pszeniczne witbiery. To nie są te pseudowyszukane piwa, szeroko teraz reklamowane i powszechnie obecne. Tutaj są te najlepsze. Dla piwnych koneserów. Oraz dla ich żon:). Sprzedawcy wiedzą wszystko o swoim asortymencie. Doradzają, zdradzając się jednocześnie ze swoimi preferencjami. Nawet pani, która jak sama deklaruje, za piwem nie przepada, zachwala to z nalewaka: „pyszne, proszę dotknąć” i podaje właśnie napełnioną zimnymi Dwoma Smokami plastikową butelkę. Kaucja 1 zł. Ale następnym razem proszę przyjść z tą samą. Wróci Pani po nie, jestem pewna – przekonuje. Potwierdzam, w smaku też pyszne. Po tym piwie nawet odbija się kwiatami zachwala jeden z klientów w kolejce. Nie bez powodu, gdy na pewnym blogu piwnym urządzono konkurs na najlepszy sklep z piwem, to pomimo że ten, o którym piszę, nie znajdował się na proponowanej liście, ku zdumieniu autora, dostał kilkadziesiąt głosów.


Nie będę udawać, że jest inaczej. Polecam się tam udać i zakupić zachwalany trunek. Choćby w klapkach, dopóki nie spadł śnieg.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz